Ciało ludzkie w sztuce fotografii ma znaczenie naczelne. Jak tylko pojawiła się możliwość rejestracji rzeczywistości zaraz pojawiły się pierwsze dagerotypy nagich modelek obecnie w cenie kilku tysięcy dolarów! Znakomitości fotograficzne jak Robert Mapplethorpe czy Jock Struges i Andres Serrano z tego tworzywa utworzyli wielki fresk pokazujący czym może być ciało w sztuce-fotografii. Ich talent i odwaga pozwalają i naszym artystom na odkrywcze propozycje: Maria Śliwa uczyniła z tego tematu coś jeszcze innego. Użyła postaci ludzkiej w formie aktu jako znaku i symbolu ludzkich zachowań. Człowiek pozbawiony dekoracyjności okrycia staje się prawdziwszy w swym istnieniu. Jest polem bitwy na którym toczy się ego walka o zaistnienie w życiu. Artystka używa gestów i znaczeń dla zasadniczego pokazania źródła konfliktów i ich subtelnej dramaturgii. Możliwość odczytywania napięć i emocji czyni z fotografii Marii Śliwy cenną propozycję kreacyjnej fotografii. Nasuwa się podobieństwo do ekspresji we współczesnym teatrze ruchu i gestu. Należy podkreślić znakomite operowanie formą i światłem w tym procesie. Przypuszczam, że to tylko początek nowej drogi, którą podąża Artystka. Zwracam uwagę na dużą dozę szczerego liryzmu jak i dynamiki tworzonych obrazów. Widzę dalekie odbicie sztuki Zofii Rydet w jej „Świecie uczuć i wyobraźni”. Człowiek nagi bliżej jest kresowi ziemskiej wędrówki pozostawiając nam w pamięci gesty i znaki swej obecności. Sztuka fotografii Marii Śliwy to po prostu poezja ciała.
Jerzy Lewczyński